O dzielnicy

Historia Dzielnicy VIII

Krzysztof Jakubowski o Dębnikach

Kościół w Dębnikach

Przez kilka stuleci mieszkańcy królewskiej wsi Dębniki byli parafianami kościoła na Skałce. Wisła nie była przeszkodą, bo na obecnym korycie przecinała ją tama pełniąca też ważną funkcję komunikacyjną. Główny nurt rzeki biegł wówczas dzisiejszą ul. Dietla, oddzielając miasto Kazimierz od Krakowa.

Obok więzi duchowych, Dębniki łączyły z klasztorem na Skałce również uwarunkowania gospodarcze, jako że ojcowie Paulini przejęli tu znaczące posiadłości, w tym dawny folwark królewski rozciągający się mniej więcej od zbiegu dzisiejszych ulic Szwedzkiej i Tynieckiej, aż po Skały Twardowskiego. Związki te rozluźniły się dopiero w końcu XVII wieku, kiedy Wisła powróciła do dawnego koryta, a tama przestała istnieć. Niebawem rozpoczęły się długotrwałe spory pomiędzy Paulinami, a rybakami o grunty leżące po stronie Dębnik. Rzecz rozsądziły dopiero komisje wielkorządowe uznając sporne tereny, za – używając dzisiejszej terminologii – własność skarbu państwa.

Po pierwszym rozbiorze Polski (1772 r.) Wisła stała się rzeką graniczną pomiędzy Krakowem, a Dębnikami, co oznaczało definitywny rozbrat z parafią skałeczną. Ważną rolę pełnił wtedy niewielki kościółek św. Bartłomieja z końca XVII wieku, stojący na sąsiednim Ludwinowie. Od roku 1779, za zgodą biskupa Kajetana Sołtyka odprawiano tam stale nabożeństwa, a wkrótce (1782 r.) utworzono nawet odrębną parafię. W jej skład weszły wszystkie okoliczne wsie, w tym również Dębniki.

W roku 1883 staraniem specjalnie powołanego komitetu udało się wybudować przy dzisiejszej ul. Madalińskiego niewielką kaplicę o ciekawej, neorenesansowej architekturze, projektu uznanego później architekta Józefa Pokutyńskiego. Na świątynię z prawdziwego zdarzenia przyszło jednak czekać jeszcze przez wiele lat. Dopiero po przyłączeniu Dębnik do Krakowa (1910 r.) Rada Miasta na wniosek prezydenta Juliusza Lea postanowiła odstąpić bezpłatnie odpowiedni plac pod budowę nowego parafialnego kościoła dla dzielnic z prawego brzegu Wisły oraz partycypować w kosztach subwencją 100 tys. koron. Niestety podjęte starania zniweczył wkrótce wybuch wojny.

Projekt przybrał realne kształty w lipcu 1918 roku kiedy to arcybiskup krakowski Adam ks. Sapieha powierzył Towarzystwu Salezjańskiemu nową placówkę duszpasterską wydzieloną z parafii św. Józefa w Podgórzu, a obejmującą dzielnice Dębniki i Zakrzówek oraz gminę Pychowice. Dwa lata później na darowanej przez miasto parceli u zbiegu ulic Pułaskiego i Konfederackiej, w ciągu niespełna dwóch miesięcy stanął drewniany kościół, a 5 grudnia 1920 roku książę arcybiskup dokonał uroczystego aktu poświęcenia.

W miarę upływu lat ten skromny kościółek stał się zbyt ciasny wobec rosnącej liczby mieszkańców Dębnik i sąsiednich dzielnic. Efektem zabiegów ks. proboszcza Jana Symiora było powołanie (1929 r.) Komitetu Budowy Nowego Kościoła. Sprawą podstawową stało się teraz wyegzekwowanie decyzji Rady Miasta z 1910 roku dotyczącej ofiarowania placu pod budowę i subwencji. Nie obyło się bez przepychanek i dopiero interwencja metropolity Sapiehy u prezydenta miasta Karola Rollego pomogła uzyskać dzierżawioną dotychczas parcelę. Uchwałą Rady Miasta z dnia 31 października 1930 roku, teren u zbiegu ulic Pułaskiego i Konfederackiej przekazany został nieodpłatnie parafii, która decyzją kurii uzyskała pełną samodzielność. Równocześnie przyrzeczona subwencja 100 tys. koron została korzystnie zrewaloryzowana w wysokości 97.340 zł.

W drodze konkursu wybrano projekt Wacława Krzyżanowskiego, twórcy m.in. monumentalnych gmachów Izby Skarbowej i Akademii Górniczej, a najkorzystniejszą z ofert na prace budowlane złożył mieszkający w Dębnikach, budowniczy Piotr Kaczmarczyk.

Po wylaniu fundamentów i betonowego stropu nad suterenami – 9 października 1932 roku – książę arcybiskup Stefan Sapieha poświęcił kamień węgielny. Dokładnie sześć lat później sufragan krakowski, bp Stanisław Rospond dokonał konsekracji kościoła pod wezwaniem św. Stanisława Kostki. Nowa świątynia imponowała rozmachem i choć jednonawowa, pomieścić mogła około tysiąca wiernych. Jej monumentalny charakter, podkreślał surowy, kolumnowy portyk wypiętrzony nad schodami wejściowymi. Charakterystycznym elementem, nadającym bryle pożądaną lekkość, była ażurowa kopuła z wieżą–dzwonnicą, o wysokości 45 m., z wieńczącym ją krzyżem. Wieża ta stała się dominującym akcentem panoramy tej części miasta. Na zamieszczonej tu widokówce z roku 1936, widać we fragmencie, stojący u boku nowego, pierwszy drewniany kościół rozebrany dopiero po ostatniej wojnie.

Jednym z uczestników uroczystej konsekracji był student polonistyki Karol Wojtyła, który latem tegoż 1938 roku zamieszkał w Dębnikach, w domu przy ul. Tynieckiej 10, należącym do jego wuja Roberta Kaczorowskiego. Związki młodego Karola Wojtyły z Dębnikami stały się z czasem niezwykle silne. To stąd wyruszał poznawać Kraków, tu stykał się z ludźmi, którzy zaważyli na dalszym jego życiu, to tu wreszcie w nowym parafialnym kościele odprawił – 3 listopada 1946 – roku mszę świętą prymicyjną. Dębniki były ważną przystanią w życiu przyszłego papieża …

Most Dębnicki

Zapewne względy strategiczne decydowały, że tak długo nie budowano mostu pomiędzy Podzamczem, a ówczesną wsią Dębniki. Przez całe stulecia stałą przeprawę zastępował w jakiejś mierze działający pod Wawelem przewóz promowy. Dopiero w latach 1887-1888 wzniesiono most – zarazem kolejowy i kołowy – zwany od początku Dębnickim.

Z dużym prawdopodobieństwem przyjąć można tezę, że gdyby nie decyzja dyrekcji Kolei Północnej w Wiedniu o budowie linii obwodowej biegnącej wałem fortecznym, na most przyszłoby zapewne czekać jeszcze wiele długich lat. Budowa mostu tylko dla niewielkiego ruchu pieszego i kołowego nie leżała – ujmując rzecz delikatnie – w interesie władz miasta. Za prom pobierano bowiem stałą opłatę, a przewóz osób łodziami bez opłacenia akcyzy wiązał się z ryzykiem wysokiej grzywny. Poza tym od zawsze wysuwano koronny argument, że ułatwienia komunikacyjne wpływają na rozwój sąsiednich gmin kosztem samego Krakowa.

Nowy most otrzymał nowoczesną konstrukcję kratownicową, wspartą na dwóch betonowych przyczółkach i dwóch filarach, a projekt sporządzono zapewne w Wiedniu. Wznoszono go z zastosowaniem techniki zbliżonej do dzisiejszej, przy użyciu kesonów i kafarów, rękoma przeważnie włoskich robotników, specjalistów w tej specyficznej branży. Samo oddanie do użytku zostało jednak opróżnione przez zator lodowy i wylew Wisły w marcu 1888 roku. Zator ten uszkodził znacznie powstały nieco wcześniej drewniany, prowizoryczny most wojskowy, łączący brzegi na wysokości dzisiejszych ulic Bernardyńskiej i Sandomierskiej. Most ten niebawem został rozebrany.

Wybudowanie stałej przeprawy – most Dębnicki przystosowany został również dla ruchu kołowego i pieszego – niemal natychmiast uczyniło z Dębnik teren niezwykle atrakcyjny i przyczyniło się też w dużej mierze do dynamicznego rozwoju sąsiednich gmin – Ludwinowa i Zakrzówka.

Zamieszczona tu widokówka (ok. 1905), przedstawia niespotykane ujęcie. Nie dość, że wykonane od strony Dębnik, to jeszcze ukazujące świetnie konstrukcję i wnętrze mostu. Widzimy zatem jeden tylko – wspólny dla obu kierunków  – tor kolei oraz szeroką jezdnię, z chodnikiem. Po lewej stoją skromne zabudowania wzdłuż wojskowej drogi – zwanej wtedy ul. Nadwiślańską – a biegnącą (w przybliżeniu) dzisiejszą koroną wału przeciwpowodziowego. Ów wał zaczęto budować wkrótce, bo około 1910 roku.

W kadrze po prawej, uchwycony został fragment drewnianego domku, mieszczącego stację. W głębi majaczą  zabudowania fabryki Stanisława Sulikowskiego, należącej do najstarszych zakładów przemysłu metalowego. Fabryka ta – działająca w tym miejscu w latach 1892-1918 – produkowała cały asortyment wyrobów blaszanych, a także …samowary. Później przeniesiono ją na ul. Lubelską. Charakterystyczne, że wydawcza zaopatrzył widokówkę w nie spotykaną w historiografii nazwę – „most zwierzyniecki”.

W 1938 roku unowocześniono most Dębnicki, po raz pierwszy na taką skalę od czasów likwidacji kolei obwodowej (1911). To wtedy – dla potrzeb rosnącego ruchu samochodowego i pieszego – most otrzymał nawierzchnię brukowaną kostką oraz wygodne chodniki po obu stronach jezdni.

W styczniu 1945 roku wycofujące się oddziały niemieckie wysadziły wszystkie krakowskie mosty. W ciągu następnych kilkunastu miesięcy udało się je doprowadzić do stanu użyteczności. Do rekonstrukcji nie nadawał się tylko przełamany praktycznie na pół most Dębnicki. Jego odbudowa w zupełnie nowym, ciekawszym kształcie zakończyła się dopiero w 1952 roku, a projekt opracował zespół pod kierunkiem Zbigniewa Wzorka. Po kilkudziesięciu latach nieprzerwanej eksploatacji, w 1998 roku most został całkowicie zamknięty na czas generalnego remontu. Zastąpił go wówczas, zbudowany w sąsiedztwie przez wojsko, prowizoryczny most „Lajkonik”.

Podstawową zaletą nowego mostu Dębnickiego była znikoma ingerencja w panoramę Wawelu i wiślanych bulwarów. Niestety, niskie posadowienie spowodowało, że kilkakrotnie zagrożony był wielką, 9-metrową falą powodziową. W lipcu 1970 i 1972 roku, na wszelki wypadek wyłączono go z ruchu i obciążono 450 tonami piasku na 30 ciężarówkach. Po raz ostatni most zamknięty był, choć już bez obciążenia, podczas powodzi w maju 2010 roku.

Most i wiślane łazienki

W latach 1887-1888 wzniesiono most Dębnicki – kolejowy i zarazem kołowy – o konstrukcji kratownicowej, wspartej na dwóch betonowych przyczółkach i dwóch filarach. Gdyby nie decyzja dyrekcji Kolei Północnej o budowie linii obwodowej biegnącej wałem fortecznym, na stałą przeprawę w tym miejscu krakowianie musieliby zapewne czekać jeszcze wiele długich lat. Ten nieistniejący dziś most przedstawia od strony zwierzynieckiego brzegu widokówka wydana przez wydawnictwo „Autochrom” około 1908 roku. Obok dawnego mostu podziwiać można tu również widoczny w oddali fragment wawelskiego zamku. Na dalszym planie zwraca uwagę bujna zieleń porastająca wówczas wzgórze wawelskie. Zza drzew ledwie widoczna jest Baszta Złodziejska, a flankująca zamek od północnego wschodu Baszta Sandomierska jest jeszcze w postaci nadanej jej przez Austriaków. Kilka lat po wykonaniu tej fotografii (1911 r.), usunięto wieńczący basztę neogotycki krenelaż, zastępując go tradycyjnym, stożkowym dachem.

Po stronie dębnickiej widoczny jest parterowy domek z dworkowym gankiem, należący do Franciszka Sasorskiego – przedstawiciela jednego z najstarszych rybackich klanów Krakowa – w latach 80. XIX wieku, wójta gminy Dębniki. Kilka lat później ten sympatyczny domek ustąpić musiał miejsca murom i obwałowaniom wznoszonym przez kierownictwo regulacji Wisły według projektu Romana Ingardena. Ponad kratownicami mostu widać jeszcze wieżyczkę stojącej na tzw. cyplu dębnickim – neogotyckiej willi Rożnowskich.

Najciekawszy jest jednak plan pierwszy widokówki, przedstawiający funkcjonujące na galarach według oryginalnej pisowni – „Łazienki męzkie”. Napis taki – reklamujący ten ważny przybytek – widoczny jest, niestety słabo, na budce po lewej stronieZ kronikarskiego obowiązku dodać trzeba, że podobne łazienki przeznaczone dla pań usytuowano znacznie wcześniej (1875 r.) i znacznie dogodniej, bo u ujścia Rudawy, a uchodziła ona wówczas do Wisły – przypomnijmy – w okolicy placu na Groblach. Ich barwny opis przedstawił, dziennikarz krakowskiego radia i nieoceniony gawędziarz Stanisław Broniewski: Na przycumowanych do brzegu galarach stały desek sklecone szaleciki – garderoby, których schodziło się przez burtę wprost do koszykowego kojca, rozmiaru nieco mniejszej szafy, gdzie dama obuta w łykowe pantofle, odziana w długą do kostek kąpielową koszulę mogła, wydając serię achochowatych okrzyków, zanurzyć się w pozycji półkucznej. Koszula tworzyła na wodzie piękny kolorowy balon, spod którego wydobywały się bulgotem bańki powietrza.

Pierwsze łazienki pojawiły się na Wiśle zapewne już około połowy XIX stulecia, a zyski z takiej działalności pozwalały na godziwą egzystencję kilku pokoleń krakowskich rodzin: Bruśnickich, Reingruberów – i najdłużej – Wójcickich. Wiślane łazienki zniknęły jako cywilizacyjny przeżytek tuż przed pierwszą wojną światową. Utrzymały się natomiast, aż do końca lat 20. ubiegłego wieku, sankcjonowane specjalnym rozporządzeniem magistratu, strefy wiślanych kąpieli – rzecz jasna oddzielne dla pań i panów.

Przedstawiona tu widokówka posiada dużą wartość dokumentalną, bowiem, naturalistycznie oddaje zastaną rzeczywistość. Przybytki takie, jak opisane łazienki, były z reguły skrzętnie omijane w kadrze przez fotografów, a najczęściej wręcz usuwane przez skrupulatnych retuszerów…

Osiedle Robotnicze

Po kilkuletnim kryzysie, rok 1934 przyniósł względną stabilizację. Gospodarcze ożywienie niosło też prekursorskie inicjatywy niesienia pomocy najuboższym. Jednym z takich przedsięwzięć było powstałe wówczas Towarzystwo Osiedli Robotniczych – instytucja stawiająca sobie szczytny cel budowy tanich mieszkań. Do końca lat 30. Towarzystwo to patronowało budowie ok. 9 tys. mieszkań na terenie całego kraju. Realizowano przede wszystkim zespoły skromnych bloków z mieszkaniami nie przekraczającymi 36m2 powierzchni, a w wypadku domków jednorodzinnych – 42m2.

W Krakowie, TOR działając w porozumieniu z Wojewódzkim Związkiem Międzykomunalnym Opieki Społecznej, powołało do życia Robotniczą Spółdzielnię Mieszkaniową „Praca”- przyszłego inwestora budowlanego. Katastrofalna sytuacja mieszkaniowa sprawiła, że gmina nie zwlekała z przydzieleniem gruntów dla spółdzielni. Na zabudowę przeznaczono atrakcyjny teren przy ówczesnej ul. Czarodziejskiej (dziś ul. Praska), u podnóża Skał Twardowskiego, z widokiem na wstęgę Wisły i kopiec Kościuszki. Przypomnieć należy tu ówczesnego dyrektora Funduszu Pracy Stefana Czarnieckiego, wielkiego orędownika i zarazem promotora tej idei.

Do prac przystąpiono 18 kwietnia 1935 roku, a pięć pierwszych domów poświęcono już 23 sierpnia (!). To imponujące tempo zostało utrzymane, bowiem w listopadzie tego samego roku przekazano przyszłym użytkownikom klucze do pierwszych 26 mieszkań. Mieszkania te, o powierzchni 30 i 36 m, wyposażone w standardowe meble składały się z jednego (rzadziej dwóch) pokoi, kuchni z niszą, przedpokoju i łazienki. Część lokali przyznano bezpłatnie robotnikom zasłużonym w walce o odzyskanie niepodległości, którzy przekroczyli 50. rok życia i zarabiali do 80 zł miesięcznie. Ustalony czynsz – 20 zł miesięcznie – stanowił mniej niż połowę średniej stawki pobieranej wówczas w Krakowie.

Autorem projektu osiedla był Stefan Piwowarczyk, a nad realizacją czuwali Fryderyk Tadanier i Michał Zakrzewski. Plany zakładały budowę czternastu jednopiętrowych domów, lecz z braku funduszy prace przerwano w 1938 roku. Pomimo to udało się ukończyć całą pierzeję dziewięciu domów po północnej stronie ul. Praskiej (od nr 51 do 67), natomiast po południowej stronie oddano do użytku tylko dwa większe (nr 54 i 56). Dla każdego z mieszkań wygospodarowano pod oknami miejsce na ogródek.

Prawdziwą ozdobą i dopełnieniem architektonicznej wizji osiedla był niewątpliwie  Dom Społeczny (nr 52), ukończony według projektu Fryderyka Tadaniera (przy współpracy Michała Zakrzewskiego), w 1937 roku. Skomponowany na zasadzie kilku przenikających się brył był modelowym przykładem modnego w architekturze tamtych lat funkcjonalizmu. Ponieważ osiedle miało być wzorcowe i samowystarczalne Dom Społeczny mieścił salę widowiskową, bibliotekę ze świetlicą i przedszkole (później również szkołę podstawową ) oraz dwa sklepy Spółdzielni Społem. Pomyślano również o rekreacji, bowiem na terenach pomiędzy ośrodkiem salezjanów (do 1918 roku posiadłość hr. Łosiów), a wałem wiślanym, zbudowane zostało boisko piłkarskie Klubu Sportowego Tęcza (później PKS Dębnicki, dziś K.S. Tramwaj) oraz korty tenisowe.

Słów kilka poświęcić warto sali widowiskowej (w latach 1957-2005, kino Tęcza), która szybko stała się areną nietuzinkowych teatralnych przedsięwzięć. Już w 1936 roku dawał tu przedstawienia amatorski zespół aktorski skompletowany z mieszkańców osiedla, a opiekę artystyczną sprawował późniejszy dyrektor Teatru im. Słowackiego – Władysław Woźnik. Organizowano również wieczory dla młodzieży, a Maria Biliżanka prowadziła teatr dla dzieci. Kierownikiem i dobrym duchem całego zespołu był Zygmunt Siwiec, reżyserujący wraz z Bronisławem Drzewieckim większość, stojących na niezłym poziomie artystycznym przedstawień.

Osiedle to nie było wcale pierwszym w Krakowie skupiskiem tanich mieszkań. Idee takie realizował już powstały w latach 1900-1908 zespół parterowych domów dla najuboższych na tzw. Modrzejówce (dziś okolice ulic Sienkiewicza i Gzymsików). Nie było też – jak się powszechnie uważa – pierwszym krakowskim osiedlem złożonym z bloków, bo starsze o kilka lat jest osiedle pracowników ZUS przy ul. Fałata. Osiedle Robotnicze stało się jednak pierwszą zmaterializowaną wizją taniego budownictwa mieszkaniowego opartego na zasadach spółdzielczych. Dawało swym niezamożnym mieszkańcom bezprecedensową i – jak się okazało – niepowtarzalną nadzieję uzyskania lokali na własność, już po pięciu latach pod warunkiem regularnego opłacania czynszu.

Z marzeniami o własności mieszkańcy osiedla pożegnali się ostatecznie w 1949 roku, kiedy to bloki objęła ustawa, o szczególnym trybie najmu – zwanym potocznie kwaterunkiem. Osiedle utraciło swój niepowtarzalny, kameralny charakter w latach 1953–1954, kiedy to podjęto decyzję o nadbudowie wszystkich bloków o jedno piętro – głównie dla wojska i milicji, zgodnie z wymogami ówczesnej epoki… Równocześnie uzupełniono zabudowę o brakujące bloki po lewej stronie ul. Praskiej (nr 58 i 60), a ostatni (nr 62) wzniesiono już w latach 60. – podobnie jak zamykający urbanistyczną wizję osiedla budynek Szkoły Podstawowej nr 42 (dziś Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy).

Widokówka wydana na okoliczność przekazania osiedla w listopadzie 1935 roku, prezentuje odmieniony, lecz ciągle jeszcze podmiejski krajobraz. Nie ukończonego jeszcze Domu Społecznego – od 1991 siedziby Rady Dzielnicy VIII Dębniki – nie ujęto w kadrze. Te sielskie okolice nabrały wielkomiejskiego charakteru dopiero po oddaniu do użytku (2001), zlokalizowanego w sąsiedztwie Mostu Zwierzynieckiego.

Przewóz pod Wawelem

Zapewne względy strategiczne decydowały o tym, że tak długo nie wznoszono mostu pomiędzy Podzamczem, a Dębnikami. Po części zastępował go działający pod Wawelem od stuleci przewóz promowy. Dopiero w czasach odzyskanej autonomii – po roku 1866 – coraz częściej pojawiały się głosy domagające się w tym miejscu stałej przeprawy. Dysputy trwały, bo równocześnie przeciwnicy mostu dowodzili, że taka inwestycja – dla niewielkiego jeszcze wtedy ruchu pieszego i kołowego – wcale nie leży w interesie miasta. Rozumowanie było proste. Za prom pobierano stałą opłatę, a przewóz łodziami bez opłacania akcyzy wiązał się z karą wysokiej grzywny. Ponadto koronnym argumentem władz miasta była teoria, że wszelkie ułatwienia komunikacyjne wpływają korzystnie na rozwój sąsiednich gmin kosztem samego Krakowa… Gdyby nie podjęta w Wiedniu decyzja dyrekcji Kolei Północnej o budowie linii obwodowej łączącej krakowski dworzec z Bonarką, a biegnącej dotychczasowym wałem fortecznym – na most przyszłoby zapewne czekać jeszcze wiele długich lat.

Na karcie widokowej wydawnictwa sygnowanego inicjałami J.K., z roku 1909, podziwiać możemy obydwa brzegi Wisły nie połączone jeszcze mostem. Wykorzystano tu fotografię autorstwa Ignacego Kriegera, powstałą ponad trzydzieści lat wcześniej, bo najprawdopodobniej w drugiej połowie lat 70. XIX stulecia. Świetne, dokumentalne już wówczas – jak przedstawione tu – ujęcia Kriegera wróciły po latach, na początku XX wieku w postaci kart widokowych najróżniejszych wydawnictw, często niestety, z pogwałceniem praw autorskich.

W kadrze, po lewej stronie widać fragment ówczesnej wsi Dębniki, wzmiankowanej po raz pierwszy już w roku 1254. Po tragicznych wydarzeniach 1846 roku i aneksji Krakowa przez Austrię, Dębniki wraz ze starą stolicą znalazły się znów w jednym organizmie państwowym – niestety pod berłem Habsburgów. Po przeprowadzeniu nowego podziału administracyjnego (1858 r.), stały się częścią dość odległego, autonomicznego wtedy powiatu wielickiego. Dla równowagi zapewne, położone na przeciwległym brzegu Wisły, Półwsie Zwierzynieckie poddano jurysdykcji urzędu powiatowego w …Liszkach. Liczne stawy i mokradła pozostające po częstych wylewach rzeki sprawiły, że u progu XIX stulecia Dębniki stały się najbardziej malaryczną i podmokłą wsią w najbliższym otoczeniu miasta. Nie przeszkadzało to rybakom, którzy dopiero po rozbiorach i upadku Rzeczypospolitej osiedli tu na stałe i bez względu na niebezpieczeństwo powodzi budowali domy niemal bezpośrednio nad Wisłą. O takim wyborze decydowała zapewne bliskość miejsca pracy, ale nie bez znaczenia były prozaiczne względy sanitarno-higieniczne. W ten sposób ostro wcinający się w koryto Wisły tzw. cypel dębnicki stał się kolebką pierwotnej zabudowy tej wsi. Na fotografii widoczne są – słabo niestety – pobielone, pokryte strzechą, bądź gontem rybackie chaty, rozrzucone wśród ogródków i sadów. Nie widać tu skrytego w bujnej zieleni, klasycystycznego dworku z początku XIX wieku, rozebranego tuż po pierwszej wojnie światowej. W roku 1891 na cyplu stanęła willa rodziny Rożnowskich. Trzykondygnacyjna z charakterystyczną wysoką wieżą, na modłę neogotyckiego pałacyku, była poważną ingerencją w tak bliski zespołowi wawelskiemu krajobraz. Wyburzono ją w roku 1937, przy okazji prac związanych z regulacją Wisły. Sam cypel, skrócony wówczas o około 40 metrów, przeszedł praktycznie do historii.

W kadrze po stronie prawej Krieger utrwalił wspomniane Półwsie Zwierzynieckie, lokowane na prawie niemieckim w roku 1327 przez przeoryszę norbertanek Stredkę i prepozyta Mikołaja. W oddali majaczą Bielany, klasztor Norbertanek i kopiec Kościuszki. Zwraca uwagę rzadka jeszcze i niska zabudowa Półwsia z górującym wyraźnie, przez długie dziesięciolecia najwyższym – bo dwukondygnacyjnym – Dworem Łowczego z połowy XVII wieku (dziś Wydawnictwo Znak, przy ul. Kościuszki 37).

Nie sposób pominąć milczeniem nieładu panującego u stóp wawelskiego wzgórza. Widoczne tu składy drewna i opału usunięte zostały dopiero w latach 90. XIX wieku, a teren względnie uporządkowano. Pozostało jedynie kilka parterowych i piętrowych kamieniczek (fragmentarycznie widać je pod krenelażowym murem), należących do ulic Podzamcze i Powiśle. Wyburzono je dopiero w roku 1941, w związku z budową brakującego odcinka wałów wiślanych – od mostu Dębnickiego do Wawelu. Był to też element propagandowej akcji porządkowania otoczenia Wawelu, prowadzonej przez okupacyjne władze niemieckie.

Stojąc dziś w kilometrowych korkach, bądź przeciskając się ulicami w zgiełku i tłoku spróbujmy na moment zamknąć oczy i przywołać przedstawiony tu – jakże nostalgiczny – obraz miasta. Pomyślmy, że taką oazą spokoju był kiedyś niemal cały nasz Kraków, a ciszę przerywały tylko dzwony kościołów…

Willa Komornickich

Od niepamiętnych czasów położone w bliskim sąsiedztwie zamku Dębniki stanowiły własność książęcą, zarządzaną przez mianowanych kolejno kasztelanów. Ponieważ nazwa „Dębniki” wywodzi się od staropolskiego czasownika: „dębić” – czyli garbować – wnioskować należy, że właśnie dębienie skór na potrzeby zamku królewskiego było głównym zajęciem mieszkańców osady. Niezbędny w tym celu garbnik otrzymywano z kory dębów, obficie niegdyś występujących w tych okolicach.

W miarę upływu lat, Dębniki traciły charakter służebnej, królewskiej wsi. Coraz więcej posiadłości przechodziło w ręce duchownych. Już z dokumentów Bolesława Wstydliwego o przywilejach dla klasztoru sióstr benedyktynek w Staniątkach wynika, że do klasztoru należała część Dębnik (bliżej nie wiadomo która), wraz z zamieszkującymi tam ośmioma rodzinami, trudniącymi się rolnictwem. Przełomowy był rok 1371, kiedy to znaczne obszary dębnickich łąk otrzymało w darze Zgromadzenie Paulinów z kościoła św. Michała na Skałce.

Z czasem we władanie duchownych przechodziły coraz to nowe tereny Dębnik. Bardzo zapobiegliwi byli księża misjonarze, którzy sukcesywnie wykupywali grunty od gospodarujących tu kmieci oraz zakonnicy od św. Marka. Najokazalsze były jednak dobra ojców Paulinów – czyli dawny folwark królewski – rozciągające się mniej więcej od zbiegu dzisiejszych ulic Tynieckiej i Szwedzkiej, aż po Skały Twardowskiego.

Nieco skromniej przedstawiały się dobra wikariuszy kapitulnych z zamku, do których należał ogród zwany Muliczkowskim usytuowany w pobliżu Wisły, pomiędzy dzisiejszym Rynkiem Dębnickim, a ul. Skwerową. W XVII wieku księża wikariusze zbudowali tam murowany, piętrowy dwór. Jego pozostałości kryje stojący dziś przy ul. Tynieckiej 7, dwukrotnie przeistaczany później budynek. Również dolne partie muru z dzikiego, wapiennego kamienia, otaczającego posiadłość, pochodzą zapewne z przełomu XVII/XVIII wieku.

Po raz pierwszy dawny dwór został przebudowany około 1885 roku przez ówczesną właścicielkę Franciszkę Kirchmayerową, znaną przede wszystkim z działalności filantropijnej. Przedstawiona widokówka (ok. 1910), ukazuje wizerunek dworu w kształcie nadanym mu przez Józefa Pokutyńskiego. Na niezbyt wyraźnych fotografiach wykonanych przez zakład Tadeusza Jabłońskiego, widać willę – od frontu i wschodniej strony – wykończoną w manierze nawiązującej do modnego wówczas stylu, zwanego popularnie szwajcarskim.

Po śmierci Franciszki Kirchmayerowej (1912), willa przeszła na własność jej siostrzenicy Marii Hagen-Schwerin, zapomnianej dziś powieściopisarki i nowelistki. Baronowa Hagen, z domu hrabianka Łosiówna, podobnie jak ciotka wywodziła się z Dębnik. Obie przyszły na świat w pobliskim majątku – dziś ul. Tyniecka 39 – odsprzedanym (1918), zgromadzeniu salezjanów.

Po przedwczesnej śmierci Hagenowej, od 1919 roku willa była w ręku Marii z bar. Götz-Okocimskich i Stefana Komornickich. W ciągu następnych dwóch lat nowi właściciele przeprowadzili kolejną gruntowną przebudowę willi. Pracami kierował Adolf Szyszko-Bohusz, przy współpracy architekta i historyka sztuki Henryka Jasieńskiego, syna słynnego kolekcjonera Feliksa Mangghi Jasieńskiego. Dobudowano wówczas drugie piętro, reprezentacyjne schody zewnętrzne, z tarasem wspartym na kolumnach oraz zachodnie skrzydło. Całość otrzymała kształt efektownej rezydencji, utrzymanej w duchu klasycyzującego modernizmu, z pierwiastkami neobarokowymi. Na półkolistym tympanonie umieszczono godło domu – płaskorzeźbę rzymskiej bogini rzemiosła i sztuki, Minerwy.

W czasie okupacji, w kwietniu 1942 roku miał miejsce tragiczny w skutkach rabunkowy napad na willę. Po wyłamaniu krat zamaskowani bandyci wdarli się do wnętrza, kradnąc pieniądze i precjoza. Ranny w wyniku postrzału Stefan Komornicki zmarł kilka dni później. Do końca życia związany z Muzeum Czartoryskich, był docentem UJ, muzeologiem i historykiem sztuki. Starszy z jego synów Tomasz Komornicki (1916-1994) – specjalista w dziedzinie gleboznawstwa, profesor Akademii Rolniczej – był jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci krakowskiego środowiska akademickiego.

Po ostatniej wojnie Komorniccy ocalili swą posiadłość, jednak ludowa władza pod hasłem tzw. sprawiedliwości społecznej przydzieliła im licznych kwaterunkowych lokatorów. Kilkanaście lat później, poważną część starego, malowniczego ogrodu wywłaszczono pod budowę Ośrodka dla Dzieci Niewidomych. Prace budowlane rozpoczęte we wrześniu 1965 roku, ukończono po dwóch latach.

Willa Rożnowskich

Północną część Dębnik, położoną nad Wisłą naprzeciw wzgórza wawelskiego, nazywano – w odróżnieniu od Rybaków u podnóża zamku – Rybakami Dębnickimi, bądź cyplem dębnickim. W roku 1706 w związku z budową warownych umocnień, rybacy spod zamku otrzymali rozkaz, ale zarazem i przywilej, na przenosiny do Dębnik. Spotkało się to z protestami ojców paulinów ze Skałki, którzy rościli sobie pretensje do znacznych obszarów Dębnik. Rzecz rozsądziły dopiero komisje wielkorządowe, uznając sporne tereny za – używając dzisiejszej nomenklatury – grunty skarbu państwa.

Z czasem na Dębnikach zadomowiło się wiele rybackich rodzin, a po upadku Rzeczypospolitej Krakowskiej (1846 r.) przeniesiono tu również siedzibę cechu. Pomiędzy brzegiem dębnickim, a Podzamczem (tzw. Przewóz) kursowały łodzie i prom, utrzymując stałą komunikację poprzez rzekę. Prawdziwy rozwój Dębnik wiązał się jednak bezpośrednio z budową mostu kolei obwodowej, łączącej dworzec krakowski z Bonarką (1887-1888 r.).

Wkrótce po powstaniu mostu, w roku 1891, na cyplu Dębnickim stanęła ogromna, ceglana willa, a śmiałym inwestorem okazała się rodzina Rożnowskich. Malownicza willa była często i chętnie fotografowana. Przedstawia ją w całej niemal okazałości widokówka wydana, przez wydawnictwo Salonu Malarzy Polskich w Krakowie, w roku 1914. Tę imponujących rozmiarów budowlę wzniesiono na nieregularnym planie: trzykondygnacyjna, wschodnia część, połączona była dwupiętrową przełączką, ze zwróconą w kierunku północno-zachodnim wieżą, zwieńczoną dachem w kształcie czworobocznego ostrosłupa. Całość utrzymana w modnej wówczas manierze neogotyku, otrzymała elewację z czerwonej, surowej cegły. O wysokości budynku niech świadczy chociażby to, że dach wieży górował wyraźnie ponad murem okalającym wawelskie wzgórze. W gruncie rzeczy gabaryty willi były dość brutalną ingerencją w krajobraz najbliższego otoczenia Wawelu, ale na terenie Dębnik obowiązywała ciągle ustawa budowlana z roku… 1786 i wszystko było możliwe. Ponadto – co warto przypomnieć – tak bliskie przecież miastu Dębniki leżały wówczas w powiecie wielickim…

Trudno dziś dociec, co zadecydowało o lokalizacji tak dużego i kosztownego budynku na niepewnym, zalewowym terenie. Być może to kaprys zamożnej ziemiańskiej rodziny, wcale nie spokrewnionej – jak powszechnie sądzono – ze znaną w Krakowie rodziną fabrykantów mydła. Być może, zwyczajnie chęć posiadania okazałej rezydencji – dębnickiej przeciwwagi dla Wawelu.

W roku 1924 willa przeszła na własność skarbu państwa, a ekwiwalentem była ówczesna równowartość dwóch kamienic. Odtąd ulokowano tam Dyrekcję Dróg Wodnych. Kilkakrotnie zmieniał się adres, początkowo Dębniki 15, później ul. Rybacka 14, a w latach 30. ul. Rybacka 2.

Niestety, stojący nad samą Wisłą budynek niszczony był ustawicznie przez ciągłe i długotrwałe wylewy rzeki (m.in. w 1903 i 1925 roku). Po ostatniej wielkiej powodzi w roku 1934, podjęto decyzję o rozbiórce willi. Równocześnie, aby uniknąć niebezpiecznych dla żeglugi zawirowań rzeki i podmywania brzegu wawelskiego, postanowiono skrócić cypel o około 40 m. Willę rozebrano ostatecznie w roku 1937. Na jej miejscu powstała popularna plaża „Wawel”, która zniknęła pod wodą po nieszczęsnym spiętrzeniu wód Wisły (lustro wody podniesiono o ok. 3 metry) sfinalizowanym po długich przygotowaniach jesienią 1965 roku.

Słów kilka warto poświęcić jeszcze widocznemu we fragmencie, na prawo od willi parterowemu domowi. Pochodził on prawdopodobnie z początków XIX wieku, a przetrwał w kształcie nadanym mu przez późniejszą przebudowę. Murowany ze wspartym na czterech kolumnach gankiem na osi elewacji, (tu, niestety, skrytym za zielenią), był przykładem typowej, dworkowej architektury. Nieźle widoczny jest za to charakterystyczny, łamany – tzw. polski dach. Ten sympatyczny dworek zniknął ostatecznie z pejzażu Dębnik podczas pierwszej fazy prac porządkujących zabudowę cypla, a rozpoczętej jeszcze przez Austriaków pod koniec pierwszej wojny światowej. Jego ostatnimi właścicielami byli Bernard i Ignacy Lauerowie, krakowscy adwokaci, skupujący w celach spekulacyjnych przeznaczone do wyburzenia budynki.

Pomiędzy willą Rożnowskich, a dworkiem opada ku Wiśle ul. Rybacka. Przed kilkunastu laty ta stara lokalna nazwa zniknęła definitywnie z planów miasta…

Zakrzówek i koszary kawalerii

Niełatwa do rozszyfrowania nazwa Zakrzówek pochodzi prawdopodobnie od słów „za krzem” (od staropolskiego „kierz” – krzak), bądź „za krzewem”. Według najstarszego zapisu zachowanego w Kodeksie Dyplomatycznym Polski (1238), wieś wzmiankowana jest jako Zacrew. Początki osadnictwa w tym rejonie sięgały jednak zapewne IX stulecia, co potwierdziły badania archeologiczne przeprowadzone u stóp Skał Twardowskiego w 1966 roku. Odkryto wówczas nieźle zachowane mogiły, pewną ilość ozdób i monet, a także narzędzia i broń.

Zakrzówek graniczył od północy i zachodu z Dębnikami (granica biegła m.in. wzdłuż dzisiejszych ulic Monte Cassino i Zielnej), od południa z Kobierzynem i Borkiem Fałęckim, a od wschodu z Ludwinowem. Od strony Łagiewnik i Podgórza naturalną granicą było koryto rzeki Wilgi. Obfitość materiału skalnego sprawiła, że od najdawniejszych czasów rozwijał się tam przemysł wydobywczy i przetwórczy, kamieniołomy i wapienniki. Być może to stąd pochodził wapień używany do budowy pierwszych romańskich kościołów i nielicznych jeszcze wtedy kamiennych budowli w przedlokacyjnym Krakowie. Według zachowanych osiemnastowiecznych przekazów poważnym odbiorcą zakrzowieckiego budulca była kapituła krakowska. Wiadomo również, że największy wapiennik należał wówczas do jednego z najzamożniejszych krakowskich kupców Józefa Kirchmayera. Był to okres znaczącego ożywienia w tym przemyśle, związanego z rosnącym ruchem budowlanym. Kres tej prosperity położyły traktaty rozbiorowe (1772), w wyniku których sąsiadujące z Krakowem wsie na prawym brzegu Wisły znalazły się w granicach Austrii.

Po aneksji Krakowa przez Austriaków (1846), Kraków ogłoszono twierdzą, a zaborca przystąpił niebawem do budowy fortyfikacji. W latach 70. i 80. XIX wieku główna droga forteczna przecinała Dębniki i Zakrzówek wzdłuż dzisiejszej ulicy Szwedzkiej. Zamykał ją nieistniejący Fort Wilga położony blisko rzeki o tej samej nazwie. Chociaż w pasie twierdzy obowiązywały tzw. rewersy demolacyjne (podpisywano zobowiązania do rozbiórki zabudowań na własny koszt w wypadku zagrożenia wojennego), ruch budowlany na terenie Zakrzówka i sąsiednich wsi systematycznie narastał.

Na początku lat 90. XIX wieku w okolicach dzisiejszych ulic Ceglarskiej i Kapelanka, austriackie władze wojskowe przeprowadziły poważną inwestycję Na rozległym terenie (ok. 4 ha), stanęły murowane, barakowe koszary przeznaczone dla kawalerii.

Na zespół zabudowy składały się typowe luźno rozmieszczone parterowe pawilony, z centralnie usytuowanym placem musztry. Podobnie jak inne założenia koszarowe położone na peryferiach, obiekty na Zakrzówku były w zamyśle swego rodzaju mini-miasteczkiem, z siecią uliczek i niezbędną infrastrukturą, tak aby były w miarę możliwości samowystarczalne. Stacjonowały tam odtąd 3 szwadrony kawalerii w sile około 300 żołnierzy wchodzące w skład 3. Pułku Dragonów (później Ułanów). W koszarach obok żołnierzy mieszkało zwykle kilku do kilkunastu młodszych stopniem oficerów. Oficerowie starsi – od majora wzwyż – lokowani byli z reguły na prywatnych kwaterach położonych bliżej centrum miasta. Dowództwo pułku, a także dywizji mieściło się od połowy lat 90. XIX wieku w wynajętej specjalnie na ten cel kamienicy przy ul. św. Gertrudy 12.

Czteropolowa widokówka nieznanego wydawnictwa (ok. 1903), przedstawia fragmenty zabudowy koszar. Na górze po lewej widać budynki żołnierskie, położone w północno-zachodniej części, w ujęciu od dzisiejszej ul. św. Jacka. Ta część koszar została wyburzona w 1999 roku. W tym samym roku rozebrano też widoczne na dole po prawej stajnie i magazyny paszy stojące wokół placu musztry. Wszystko to wraz z uwiecznioną obok bramą, stojącą od strony ul. Twardowskiego ustąpiło miejsca czterem podkowiastym blokom Wojskowej Agencji Mieszkaniowej.

Dziwnym zrządzeniem losu zachowała się do dziś niemal cała strefa mieszkalna koszar, na południe od placu, z najdłuższym niemal 100-metrowym budynkiem żołnierskim, ustawionym prostopadle do ul. Kapelanka. Budynek ten nadbudowano w połowie lat 50. ubiegłego wieku do wysokości jednego piętra, z przeznaczeniem na akademik ASP, później użytkowany też przez studentów AGH. Przetrwał również – stojący równoległe do akademika – budynek podoficerski z kantyną, oraz usytuowany prostopadle do niego budynek wartowni. Obydwa widoczne są w górnej części widokówki, po prawej. Porównanie ze współczesną fotografią ukazuje, że jedyne zmiany to asfalt na drodze i ścianka dodana na werandzie wartowni.

Przetrwał ponadto nie widoczny tu mały budynek żołnierski od strony ul. Kapelanka i budynek oficerski, mieszczący do niedawna pracownię rzeźbiarską (usytuowany prostopadle do akademika). Stoją też, choć zrujnowane, wozownia i łaźnia, a przebudowany magazyn sprzętu zajmuje dziś firma handlująca systemami ochrony.

Z kronikarskiego obowiązku przypomnieć trzeba, że w okresie międzywojennym w koszarach noszących imię bohatera powstania listopadowego gen. Józefa Kamińskiego stacjonował 5. Dywizjon Artylerii Konnej w sile dwóch baterii, a wiosną 1939 roku jego miejsce zajął legendarny 8. Pułk Ułanów im. ks. Józefa Poniatowskiego pod dowództwem płk Kazimierza Mastalerza. Po ostatniej wojnie koszary zajął oddział wojsk Obrony Terytorialnej Kraju, jednak począwszy od połowy lat 50. część baraków przekazywano sukcesywnie na mieszkania kwaterunkowe. Do dziś w zaciszu przydomowych ogródków mieszka tam jeszcze kilka rodzin z tamtego kwaterunkowego zaciągu. Ocalały fragment koszar oddaje w jakiejś mierze klimat dawnego Zakrzówka, który aż do końca lat 60. XX wieku pozostawał zagubioną wśród uprawnych pól i ogrodów, skromną rolniczą enklawą. Miejscowi włościanie zaopatrywali w swoje produkty nie tylko pobliskie Dębniki i Podgórze, ale i znaczną część Krakowa. Idyllę przerwało rozpoczęcie budowy os. Podwawelskiego (1967), a dzieła degradacji dawnego rolniczego zagłębia dokonała budowa kolejnych bloków przy ul. Słomianej (1971-1975).